piątek, 18 listopada 2011

Get ready to go out!

No tożto się w głowie nie mieści! Właśnie kiedy zaczynasz robić zupę, która i tak mu nie będzie smakowała dostajesz smsa: Get ready to go out! żadnych szczegółów, no i nie wiem czy szpilki i kok czy dres i trampki. Przeroznie, zgodnie z radami cosmopolitan wybrałam coś pomiędzy - grzeczny kardigan acz coś się błyszczy przy kołnierzyku. Gotowa psik psik perfumy i spineczka i mogę iść. G przyjechał z bratem i poszliśmy tzn. pojechaliśmy bo tu jak w LA ludzie nie chodzą, zresztą miejscowi na Littlehampton mówią LA. I półtorej minuty później - straszne korki dziś były - byliśmy na miejscu. I teraz trudne bo nie ciężkie wybory - pub czy kawiarnia. Zobaczyłam róż i padło na pub. The Empress. Co to klimat glamour lat 90 oddawał w 100 procentach. Jak powiedział C.  - tu jest tak okropnie, że aż wspaniale. Zamówiliśmy, oni tosty ja makaron - ciągle jeszcze przyzwyczajona, że obiad się je w porze obiadowej a kanapki w porze kolacyjnej. Było po 12 więc ale bez stresu. Żeby reguł 'damą być' nie złamać. Jakieś zasady w życiu trzeba mieć. Om nom nom i ja z palącymi od chili ustami poszłam do Lidla po chleb naan do tradycyjnej brytyjskiej potrawy kurczak tikka masala ze słoika, G poszedł do pracy a C. nie wiem gdzie, ale pojechał.
A oto The Empress



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz